Bal przebierańców może być codziennie!

Michalina z niezmiennyum zapałem bawi się tylko drewnianą kuchnią, inne zabawki przechodzą fazy fascynacji i totalnej obojętności. Normalne. Dziecko w wieku Misi nie umie jeszcze skupić i zachwycić się czymś na tyle, żeby odnaleźć w tym swoją pasję i usiedzieć na pupie długo. Podziwiam swoją córkę bo i tak wykazuje niesamowite pokłady cierpliwości do zabawy i sama sobą potrafi się zająć nawet ponad godzinę. Siedzi sobie w swoim pokoju i układa, gotuje, “psiąta”, karmi i usypia jajusie (misie pluszowe). Oczywiście nie jest przybita do jednego miejsca i przybiega do mnie chwaląc się nowymi osiągnięciami, albo informując, że Mijo śpi i powinnam zachować należytą ciszę, żeby go nie zbudzić. Słodkie. Moja malutka mama :)

Niestety ostatnio wszystko jest nudne, a Jednątrzecią roznosi nieznana energia, którą ewidentnie by na coś przelała i obie nie wiemy na co.

Jest jeszcze taka mała i zarazem taka duża!

To może gry rodzinne! :) Uwielbiam gry i warto już  zarażać tą pasją małą Michalinę. Owoce zbierzemy już niedługo, kiedy wybierze planszówkę zamiast komputera.

Czas na zaszczepienie tej miłości!

Oczywiście rywalizacja i konkurencja są Miśce obce i granie na punkty odpada. Ponadto wszystko po prostu jest “Misiasi” i nie ma co z dwulatkiem dyskutować, że nie. Bo jest i kropka :)

Poszukiwania długie nie były, bo przecież kochamy Trefl i wiedziałam, że tam znajdziemy coś dla siebie. Znalazłyśmy i to sporo. Gry z serii Miś Koala idealnie nadają się dla maluchów i starszaków. Nam po prostu odpadły punktacje, na rywalizowanie przyjdzie jeszcze pora ;)

Opakowanie duże, kolorowe i kuszące.

“MOJE!” krzyczy dwulatek i wiem już, że pierwszy krok zrobiony w dobrym kierunku :)

Gra przewidziana dla dzieci od lat 4ech, ale kto powiedział, że musimy od początku trzymać się ustalonych zasad :D

Rozłożone do góry nogami kartoniki z grubej, lakierowanej tektury czekają do losowania. Niby miało być na zmianę, ale ostatecznie każda z nas wybrała kilka kartoników dla siebie i rozłożone już kolorem do góry, usiłowałyśmy połączyć odpowiednio.

Gra polega na losowaniu odwróconych kartoników, po to by nie podglądać w trakcie wyboru i następnie ułożeniu z zebranych elementów postaci z jak największej ilości kartoników z tym samym ubiorem. Najwyżej punktowana jest rodzina królewska, ale nie udało nam się jej wylosować poza tułowiem króla w moim zbiorze :)

Losowanie zakończone, a tu głowy, tułowie i nogi, każda z “innej parafii”! :)

Myślałam, że potrzebna będzie moja pomoc, ale moja mądra, znająca kolory dziewczynka, sama pięknie połączyła swoje postacie.

 “Bjawoo Siasi!!” Śmieje się w głos i skacze taniec zwycięzcy między pozostałymi kartonikami.

Duma na jej buzi świadczyła o wygranej :) Ale niewątpliwie wygrała, bo moja zielona głowa Człowieka błyskawicy, tułów króla i nogi pirata, niestety nie zdobyłyby zgodnie z zasadami gry zbyt wielu punktów ;)

A ona miała po kilka pasujących elementów, które bezbłędnie ze sobą łączyła. Mój mały mistrz gier planszowych odkrył właśnie swoje nowe hobby.

Teraz wiem, że nie jest za malutka i nie należy do końca przejmować się wiekiem z opakowania, tylko szczepić miłość do gier rodzinnych od kiedy czujemy, że nasze dziecko jest gotowe usiąść na chwilę na dywanie i nie połknąć kartonowej punktacji ;)

Może zamiast nowej zabawki na Dzień dziecka skusicie się na coś co posłuży wszystkim i to na baaardzo długo. Grę rodzinną.

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Trefl_logo podstawowe

  • http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/ Danusia

    M. jest na podobnym etapie :)

    • http://rekamimamy.pl Rękami Mamy

      no to przybiją sobie piątkę grając razem któregoś dnia :)

  • Natalia

    My jeszcze zjadamy puzlebale też jest ciekawie :-) ale na pewno za kilka miesięcy siegniemy po Trefla bo ta firma juz mi sie “sprawdzila” kiedy mój juz osmioletni Kubuś był małym brzdacem. Na razie próbujemy odkryte memory które to dostaliśmy od nasze wspaniałej cioci Malwinki:-) i mimo ze nie gramy według zasad to nasze zasady polegające na łączeniu par i nazywaniu zwierzątek na obrazku w dwóch językach też są extra. Dziękujemy Ci ciociu za inspiracje.

    • http://rekamimamy.pl Rękami Mamy

      my też często mamy własne zasady, ale końcu chodzi o zabawę a nie o trzymanie się zasad. Bo po co są zasady? ŻEBY JE ŁAMAĆ! ;)

  • nina

    Siasia jest genialna!

    • http://rekamimamy.pl Rękami Mamy

      Po babci! ;)