Bezstresowy bachor

Ikea. Stado Bąków bawi się w dziale dziecięcym. Latają maskotki, słychać okrzyki radości. Moje dziecko gotuje na przemian z czołganiem się w tunelu. Znajduje koleżankę i bawią się razem. Matki oglądają półki, tatusiowie doglądają szkrabów.
Misiowy Tata na straży, ale nie pozostaje bierny i bawi się w najlepsze. Kosztuje potraw: gotowany arbuz, pieczona sałata…same frykasy. Miśka puchnie z dumy. Dzieci odciągają ją od kuchni i zaczyna się szaleństwo na podwieszanych bujakach i platformach. Szał totalny. 

Ja z boku, robię szybkie zakupy. Rolka papieru do tablicy, flamastry… oglądam nowe elementy do kolejki. Wpadliśmy tylko po to, więc w zasadzie jestem gotowa od razu, ale Miśka tak dobrze się bawi i jest tyle fajnych dzieci. Miło popatrzeć. Ukradkiem zza regału rzucam okiem i uśmiecham na widok jej harców.

Ale basta, minęło już pewnie ponad pół godziny, a nie przyszliśmy tu na plac zabaw, więc zarządzam zbiórkę i kieruję się do schodów. Misiowy Tata ogłasza koniec i bierze Bąbla za rękę. Bąbel wybucha płaczem i mówi, że chce zostać. Słyszę jej płacz i odwracam się żeby do nich dojść i pokrzepić w rozpaczy. Idę pod prąd, mija mnie para ludzi, nieco młodszych ode mnie.

Ona – “Bachory z bezstresowego wychowania. Phi. Drze japę jakby nie wiadomo co.”
  On – “Taa, głupi bachor”

No tak, bo dziecko zawołane do nogi, ma przecież swój psi obowiązek podejść i jeszcze przeprosić, że się bawiło. Nie wolno mu płakać, bo to bunt i okazywanie zniewagi dla rodzica. Ma być bezwzględnie posłuszne i nie odczuwać, nie myśleć.
Rozkaz – wykonać! Nie ma “ale”.

Mój uśmiech zmienia mi się w zaciśnięte usta, odwracam się na pięcie za mijającą mnie parą.

“A szanowna Pani chce w zęby, żeby przywołać żywe wspomnienie własnego stresującego dzieciństwa, czy po prostu nie ma dzieci?” 

No tak, Pani pewnie dzieci nie ma, bo wtedy by wiedziała, że to mali ludzie, co uczucia mają dorosłe, tylko nie zawsze potrafią sobie z nimi poradzić.
Pewnie by Pani wiedziała, że dziecko ma łzy i używa ich często, bo w ten sposób daje ujście emocjom, które nim targają.
Że dziecko, to nie pies i nie robot, nie wykonuje poleceń, ale reaguje na prośby, co więcej, moje dziecko skończyło zabawę, a jedynie okazało niezadowolenie z jej końca i miało do tego prawo.
Pani również ma prawo wyrażać swoje emocje i opinie, ale chama, nie zamierzam wysłuchać ze zrozumieniem. 

Moje powyższe pytanie narodziło się i pozostało jedynie w myślach.  
Faktem jest, że Pani mi uciekła, ale mam nadzieję, że dzieci nie miała naprawdę.

unnamed

  • W podróży przez życie

    ja nie odpowiadam na zaczepki, ważne dla mnie jest, by w głębi ducha wiedzieć, że robię dobrze.

  • Wojciech Programista

    Ciekawą sprawą jest, że ludzie mylą dwa terminy: 1) bezstresowe 2) bez przemocy. Jeszcze ciekawsze jest to, że najwięcej o wychowaniu dzieci wiedzą ci którzy dzieci nie mają :)

  • Aleksandra Kasińska

    Ciekawa jestem jakby zareagowała na to Twoje pytanie. Czasami lepiej jednak zacisnąć zęby…