Dzień Dziecka

Jest rok 1984-85 może… pewnie to sobota, bo nie ma przedszkola. Sklepy nie są czynne w soboty tak jak dziś, więc wstajemy raniutko.

Ha! I tak wstajemy raniutko, w końcu jesteśmy dziećmi, a rodzice mają wolne.

Jest Dzień Dziecka, najpiękniejszy dzień w naszym życiu. No może poza Gwiazdką, ale wtedy jest śnieg i jest zimno, trzeba nosić spodnie, a Dzień Dziecka to lato, sukienki, słońce do późna i zabawy w piasku.

Tak, to zdecydowanie najlepszy dzień, na który czekamy z siostrą cały rok. Ten dzień jest cały nasz. Rodzice sprawią nam niespodzianki i w ogóle będziemy strasznie ważne.

Wsiadamy w tramwaj i jedziemy w nieznane. Rodzice nie chcą zdradzać niespodzianki, a my puchniemy już z niecierpliwości. Dochodzimy do Nowego Miasta, a tam, kto zna Warszawę to wie, na rogu był sklep z zabawkami. najpiękniejszy sklep w całej przesiąkniętej PRL’em Warszawie.

Góry zabawek piętrzyły się na półkach, na ladzie i w ogóle wszędzie. Nigdy nie widziałam tylu zabawek na raz, czasem wchodziliśmy tam po prostu się pogapić. Gapienie się sprawiało nam ogromną frajdę, nie ciągnęłyśmy za nogawki, nie rzucałyśmy na ziemię, bo nic nam nie kupią.

Nie, my się cieszyłyśmy, marzyłyśmy, miałyśmy cel na co odłożyć kieszonkowe. Raj na ziemi.

W sklepie tym razem masa ludzi, kolejka aż wychodzi na zewnątrz, tata staje, a my z mamą oglądamy wystawę. Boże drogi! Serca skaczą nam pod gardła. Możemy wybrać sobie co tylko chcemy! Co chcemy!! Oczopląs, popychany przedwczesnym zawałem odbierał nam oddech.

Nagle nie wiemy zupełnie co wybrać, tyle marzeń i któreś dziś może się ziścić. Łapczywie łapię tlen w ciasnym sklepie i już wiem. Wskazuję na największego pluszowego psa jakiego w życiu widziałam. Kocham go! A za chwilę, Boże, za chwilę będzie mój!

Nie umiemy stać w kolejce, obie przebieramy nogami, a ja gapię się w psa, który stoi na najwyższej półce tuż obok ogromnego okna. Kolejka zdaje się nie mieć końca, zawał idzie,szumi mi w uszach, a w sklepie nie ma gdzie nogi postawić, bo kolejka kolejką, ale inne dzieci robią dokładnie to samo co my, więc jest strasznie ciasno.
Nie mogę spuścić oczu z psa, wyobrażam sobie jak siadam na nim, jak go tulę, karmię, kocham… Nawet nie wiem co wybrała moja siostra. Jest starsza, na pewno wybrała coś już dawno. Gapię się w psa i ilekroć ekspedientki podchodzą do półki w jego okolicy, krew zastyga mi w żyłach.

Nagle jedna staje bardzo blisko, wchodzi na krzesło i sięga… o nie! Sięga po psa! Mojego psa!

Wpadam w rozpacz, nie mogę przestać płakać, mama się uśmiecha, a ja nie rozumiem, jak może nie współczuć w mojej tragedii, to trwa ułamki sekund, ale moje serce prawie pęka na pół. Mama coś do mnie mówi, ale ja nic nie rozumiem, nie chcę nic słyszeć.  

Ktoś odbiera mi moje marzenie. I to w Dzień Dziecka! Tak się nie godzi, nie można tak robić dziecku, nie rozumiem, że ktoś inny mógł o nim marzyć, to przecież MÓJ pies, MÓJ!
Mama wciąż coś do mnie mówi, zaczynam znów słyszeć jej słowa i nagle dociera do mnie, że przy kasie stoi tata! Mój własny, osobisty tata trzyma w rękach mojego psa.

Jestem najszczęśliwsza na świecie, odbieram zabawkę i ogłaszam, że sama zaniosę go do domu. Po kilku krokach oddaję psa tacie, moje marzenie jest większe ode mnie, nie dam rady, a wierzę, że tata go przypilnuje w razie gdyby ktoś chciał nam go zabrać.

Nareszcie widzę co wybrała moja siostra. Nosacz, najdziwniejsza zabawka naszego dzieciństwa, skrzydła, krótki tułów i nos (dziób?) długi przeokropnie a na końcu, hm, język.

Nie podoba mi się, ale jestem mała, a moja siostra prawie dorosła (ma już pewnie ze 6 lat w końcu) i teraz kocham tylko swojego psa.

 –

rok 2014.

Składamy sobie z siostrą życzenia przez telefon, ściskamy wirtualnie nasze dzieci przez wielką wodę, wspominamy nasze dni dziecka.

– “Wiesz sis, ja pamiętam tylko jeden, wiesz, ten kiedy rodzice zabrali nas na Starówkę i kupili mi psa. To był najpiękniejszy dzień mojego życia.

– “Wiesz… to ja  chciałam tamtego psa. Popłakałam się jak zobaczyłam, że ktoś go kupuje.

Ale mama powiedziała, że To dla Ciebie, więc wzięłam nosacza.”

:(

 –

Miska zażyczyła sobie ostatnio strasznie dużo różności.

To jej pierwszy “poważny” Dzień Dziecka, pierwszy który być może zapamięta na zawsze.

Spięliśmy się więc z Misiowym Tatą i przygotowaliśmy wszystko co chciała. Niech będzie z pompą!

Prezenty spakowane, rodzice zadowoleni, jeszcze próbujemy nakręcić ją przed snem, żeby rano radość była większa, kiedy spełni swoje małe marzenia.

Pytamy, “to co córeńko chciałabyś jutro dostać, to Twój dzień, będziesz najważniejsza i Twoje marzenia się spełnią!”

Auto Playmobil, okularki Beaba, kolorowanka z mechatym konturem, żeby nie wychodzić za linie, farby w płynie z kompletem pojemniczków w identycznych kolorach, zestaw pędzli, słodkości, książka z płytą o Śpiącej Królewnie, ciastolina Play doh…

no wszystko o czym ostatnio tylko mówiła.

Jesteśmy tacy z siebie dumni, czekamy na potwierdzenie i słyszymy.

– ” Psa mamusiu chciałabym dostać. Takiego całego czarnego, bo takiego nie mam i moje pieski są smutne.”

PSA!?

Nastawiam budzik na siódmą, chcę wstać przed Miśką, żeby nie dobrała się do prezentów wcześniej.

Miśka słyszy nasz budzik i szybko przybiega do pokoju.

Skacze z radości na widok góry prezentów. Znów jesteśmy happy.

-“Prezeeenty!”

– “Syćkie dla mnie? A jest pies?” – pyta i robi najsłodszą minkę na świecie.

Kurka rurka. Ubieramy się w pośpiechu, nie pozwalamy jeszcze otworzyć prezentów, tłumacząc, że jeszcze kupimy balony i lody i jak wrócimy to będzie otwierać.

Wpadamy po balony do Pepco i szybko lecimy do sklepu z zabawkami.

Jest.

Na najwyższej półce.

Wśród milionów innych pluszaków, ona wypatruje tego jedynego. Tuli go i całuje i wiemy, że to właśnie on.

Pies wraca z nami do domu, po drodze kupujemy lody.

Nareszcie można rozpakować resztę prezentów.

Byłaby rozczarowana nie znalazłszy tam psa, ale teraz Dzień Dziecka ma wisienkę na torcie.

Rozdziera kolejny papier i płacze ze szczęścia. Płacze!

A my z nią.

Kompletnie dla niej zwariowaliśmy.

Czy Miśka zapamięta ten dzień jak ja, jak my? Nie wiem, ale wiem na pewno, że co rok, będzie na swój sposób wyjątkowo. 

Któryś z tych dni zapadnie jej w pamięć na zawsze.

 SONY DSC

SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC

  • W podróży przez życie

    Piękny Dzień Dziecka – i prezenty cudne. Ściskamy z okazji Dnia Dziecka Misię – i Was też. Bo przecież Dzieckiem jest się niezależnie od wieku :)