Kiedyś to było życie…
Nasze mamy miały dużo łatwiej, mieszkały z rodzinami, lub blisko nich, teraz porozrzucani po świecie jesteśmy zdani na siebie.
Miały wspólnoty innych mam, ludzie tak się przed sobą nie zamykali, dzieci wychowywały się wspólnie, nie to co teraz,
każdy sobie, matka prycha na drugą, dzieci trzymają pod kloszem, bogaci nie chcą znać biednych, a biedni czują się gorsi i się nie wychylają.
Naszych matek ten podział nie dotyczył, każdy miał to samo i kropka, bez wyróżnień.
A figa!
Może i podróże pociągiem były tańsze, a o samochodowych wyprawach to mało kto nawet marzył, ale czy było łatwiej?!
Pakuję czwartą walizkę, upycham rower, zabawki, kalosze, klapki, pantofle, sukienki na wieszakach, moje i Miśki.. kto wie czy nie nadarzy się jakaś okazja żeby się wystroić. Komputer i aparat zajmują dodatkowe miejsce.
Miś, ukochany kocyk, torba podręczna z przekąskami, pies.
Kupiliśmy kombi, bo nam się pies nie mieścił!
Kto kiedyś by marzył o takim luksusie?!
Jak w ogóle samochód był, to szał, a teraz…
każdy ma, albo może mieć, bo ceny już tak nie zwalają z nóg jak dawniej.
Wór z kosmetykami upycham w bagażniku na dachu (tak, tak, nie mieścimy się w kombi! ;) ),
niepoprasowane rzeczy w worek i jazda do mamy.
Podróż trwa niecałe pięć godzin, zatrzymujemy się na stacjach, pijemy kawkę, rozprostowujemy nogi. Tak nam niewygodnie…
Myjemy ręce w ciepłej wodzie, pies odpoczywa w trawie. Ach te niewygody podróży…
Dojeżdżamy zmęczeni upałem i z obolałymi pupami, zdrętwiali i głodni. Myjemy ręce i siadamy nad talerzem z obiadem u Mamy w kuchni.
Wszystko na nas czeka, łóżka pościelone, chcemy się nagadać na zapas, ale zmęczenie bierze górę, kąpiemy małe, wstawiamy pranie z drogi
(Misia wymaga czasem kilkukrotnego przebrania) i padamy wszyscy spać.
No takie niewygody… ;)
Powrót już jawi mi się przed oczami.
Już nie będzie samochodu, (nagle wydał się nad wyraz komfortowy), muszę wybrać się pociągiem lub busem. Już raz jechałam sama z Miśką pociągiem, więc wiem co mnie czeka, busem jeszcze nie i obawiam się tego.
Sama z dzieckiem!? Z bagażem, laptopem i aparatem? (którego swoją drogą zapomniałam w dniu wyjazdu)
Mam wrażenie, że przede mną trudne wyzwanie, a potem myślę jak podróżowała moja mama i blednę, nagle wszystko wydaje się głupie, a każda obawa irracjonalna.
Tata zawiezie mnie do dworzec, spakuje bagaż, pomoże wsiąść, w domu czekać będzie na mnie przyjaciel i mąż, także samochodem, wezmą bagaż, fotelik, Miśkę, zawiozą do domu. Czego tu się bać?
No tak, 5h w busie z dwulatką może wydawać się groźne, ale ku mojemu zaskoczeniu zniosła to bardzo dzielnie i jedynych atrakcji dodawała mi grupa nieletnich pielgrzymów :)
Mama ze mną na rękach, moją siostrą w wieku Siaśki, plecakiem na plecach jeździła po całej Polsce.
To jej odwadze i sile zawdzięczam doskonałe stosunki z moim kuzynostwem,
które choć daleko mieszka, jest sercu memu bardzo bliskie i mamy zawsze milion wspólnych tematów.
Nikt po nią nie wyjeżdżał, nikt autem nie odwoził, a ona dzielna i silna dawała radę z dwójką.
Bieżąca woda? Ciepła woda? Pralka??!!
To tylko marzenia, a dzieci dwoje i to maleńkich, pieluchy tylko tetrowe, a mleko niebieskie, do gotowania i to jeszcze trudno dostępne, bo na kartki.
Ja biorę Pacific Baby, butelkę termiczną z wrzątkiem i drugą zwykłą, pustą; wodę mineralną i mleko w proszku w dozowniku z miarką.
Kupuję mokre chusteczki i wspominam, jak w podróży moja mama wyjmowała z torebki foliowej namoczony, mały ręcznik i myła nam ręce przed i po kanapkach w podróży. Zmyślna :)
Do toalety w pociągu nieraz nie można się było dopchać, a tu jedno chce siku, drugie chce siedzieć, bagaż na półce, miejsce niepewne… to dopiero wyzwania.
A ja…
miejscóweczka, proszę pięknie, i jeszcze domagam się przedziału dla matki z dzieckiem, nie ma już, ale dostaję, bo pan Kondutor jest miły, a miejsc nie brakuje.
Naprawdę nie mam na co narzekać i jak o tym pomyślę, to o wiele łatwiej mi się podróżuje ;)
A jak Wy podróżujecie?
—–
pianka pływacka Splash about TUTAJ
lunch box TU
rowerek TU
kask z wmontowanym światełkiem TU
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com W podróży przez życie
-
nina
-
Ilona
-
Nina P.