List do W.

irl

To już prawie pół roku, jak wyjechałeś z walizką za wielką wodę…

To już miesiąc jak nie ma Cię przy nas.

Tak nam Ciebie brak.

  Misia jest dzielna, choć początkowo bardzo płakała, żeby którejś nocy powiedzieć we łzach, że rozumie,

że już do nas nie wrócisz, że nas opuściłeś na zawsze.

 

   Nieprzespane noce, banalnie dnie.

Zapach z Twojej koszulki ulotnił się i w czym ja mam teraz spać?

Spać?!

Jak zasnąć, kiedy Cię tu z nami nie ma.

Wszystko zdaje się być zalane gęstym budyniem. Poruszam się w tej masie ciężko i trochę na oślep.

Niby wszystko tak samo, a tak całkiem inaczej.

A jak Ty się masz najdroższy? Tak naprawdę?

  Za oknami śnieg. Ale taki brzydki, nie na bałwana, ani sanki.

Rozpalam w kominku i myślami uciekam do wspólnych wieczorów.

Czas płynie szybko na szczęście, choć nie wiem czy dla niej także.

Dużo rozmawiamy, a ona przecież zaraz skończy 4 lata, jest taka mądra i duża.

Chyba zaczyna rozumieć, bo i mniej płacze.

Mówi do mnie po angielsku i szklistymi oczami patrzy w oczekiwaniu.

Pyta czy już ją zabierzesz, przecież już mówi. Jest gotowa.

Widzę jak bardzo się stara. Wszystko robi podwójnie i to na pewno nie jest łatwe.

Zaczęło pociągać ją pisanie.

Chce poznać literki i pisać cyfry.

Zawsze robi to w dwóch językach.

Sama. Bo tak chce.

   Siada do skype’a i pisze “TATA”.

Wysyła Ci serduszko i czeka aż się pojawisz, żeby powiedzieć Ci “dobranoc”.

Jest bardzo dzielna.

   To takie nierealne, choć stało się “wczoraj”.

Pół roku…

Pół roku, to dużo czasu.

Myślami jestem ciągle z Tobą tak bardzo, że trudno mi się już tu odnaleźć.

Misia wyrosła z ubrań nagle.

Ma takie długie nóżki już, a mokre włosy sięgają jej do pupy.

   Nie będzie Cię z nami w jej urodziny, ale nie martw się.

Spędzimy je z babcią, dziadkiem i Talą.

Będzie fajnie.

Naładuję w końcu aparat.

Ostatnio w ogóle nie robię zdjęć. 

Telefonem tylko, bo masz instagram.

Powoli pakuję pudła, choć czasem myślę, że to jest jakiś sen,

a ja z tej gęstej masy nigdy nie wyrwę się do Ciebie.

Zjadamy codziennie jedną czekoladkę.

Odliczamy tak dni, do Twoich odwiedzin.

To jej pomaga, daje nadzieję, kiedy ją znów traci, ale już przynajmniej śpi w nocy.

Tylko zawsze nad ranem przychodzi do mnie do łóżka i mocno przytula.

Pyta czy ją kocham i czy zawsze będę.

Tulę, zapewniam i po śniadaniu idziemy na spacer, a ona macha do chmur, bo gdzieś tam jesteś Ty. 

Jej Wojtek.

   Po obiedzie siadamy przy stole i przeglądamy domy. Dzięki temu poznajemy okolicę, a ona cieszy się,

bo to ucieleśnienie naszych rozmów.

Wybiera, kręci tym swoim perkatym noskiem i wtedy jest szczęśliwa.

   Za oknem znów sypie śnieg. 

Zima trwa tu w najlepsze, kiedy u Ciebie już kalendarzowa wiosna.

W moim sercu także.

Bo za 9 dni Cię zobaczę…

   Bywaj Kochanie.

Jesteśmy silne.

Silne miłością do Ciebie

 

banner logo nowe

  • Marta Mł

    Oj, nawet nie wiesz jak was rozumiem. Ten sam wiek malucha, ta sama emigracja :) I te same dylematy. Tata zniknął z życia małego człowieka na siedem miesięcy. I mały człowiek budził się w nocy. Biegał po domu krzycząc i nie poznając ani mnie ani otoczenia. A ja głupia myślałam że to taki dziecięcy somnambulizm. I prowadzałam człowieka do lekarzy. Bo w dzień przecież nie płakał i bawił się uśmiechnięty. Aż musiałam sama dojść do tego że mała osoba też tęskni i cierpi. Więc jednego dnia oświeciło mnie że dziecku świat się zawalił a ja udaję przed nim że wszystko jest w porządku. Siedliśmy sobie i porozmawialiśmy. Przepłakaliśmy cały dzień ale nocne koszmary minęły. Aż w końcu wsiedliśmy w ten samolot i potem całą drogę z lotniska mały jechał dosłownie przyklejony do taty.
    Wiesz, jak mało kiedy zakręciła mi się łza czytając dzisiaj Twój wpis. Obiecaliśmy sobie że już nigdy więcej na tak długo się nie rozstaniemy. Każdy dzień wypełniony taką paskudną tęsknotą to o jeden dzień za dużo.
    Tulę Was dziewczyny mocno. Jesteście naszym lustrzanym odbiciem w tej samej sytuacji. Tyle że kilka lat później. Możnaby spuentować że co nas nie zabije to wzmocni, że dzięki takim rozstaniom rodzina bardziej się potem kocha itp. Trochę pewnie tak, ale mam wrażenie że to nauka niepotrzebnie na wyrost. Życzę Wam żebyście jak najszybciej byli razem bo to najcenniejsze co się ma.
    Pozdrowienia ode mnie i chłopaków. Z każdym dniem bliżej do wiosny ;)

  • Aleksandra Kasińska

    Mimo, że byłam u Was w piątek teraz rycze jak bóbr… Kwiecień już blisko! :*