Święta, Święta i po Świętach… wiosna nad morzem
Tablica, prawdziwe perfumy dla małych dziewczynek, książki, pianinko B.toys… i chyba jeszcze milion drobiazgów, to tylko wierzchołek góry :)
Misia wraz z kuzynką stanęły na sofie i wpatrzone w czarne niebo wołały Mikołaja.
Mikołaaajuuuuuuuu!! Ich słodkie głosiki, pełne nadziei rozczulały nas do cna.
Ooo, chyba go widziałam mamusiu! Zawołała Misia.
I chyba słyszałam dzwonećki!
Taak tak! Mamo to Mikołaj!
Wszyscy gapimy się w okno, takie były przekonujące i wypatrujemy.
Ktoś zadzwonił dzwoneczkiem, ktoś zawołał HOŁ HOŁ HOŁ!
Miśka zaraz eksploduje, przebiera nogami, jest jak podpalona petarda. Obie zacierają małe łapki, bo przecież tylko na to czekają. Na prezenty!
Za oknem błysnęły światła przejeżdżającego samochodu, dziewczyny ledwo powstrzymują piski i nagle słyszymy głośne hoł hoł i do pokoju wchodzi ON.
Brzuchaty, brodaty z wielkim workiem na plecach. Amelka- kuzynka Misi wie co jest grane i z miejsca zaczyna śpiewać piosenki na free stajlu o choince.
wie, że za to dostanie prezenty.
Wszyscy się cieszą, atmosfera zapanowała absolutnie świąteczna, taka z dzieciństwa, beztroska i piękna.
Zerkam na Miśkę, a ona od chwili kiedy święty wszedł do salonu,
stoi jak zaczarowana z otwartym dziobem i oczami jak pięć złotych. Szok absolutny i to widać.
Niby tutaj gadu gadu, Mikołaj te sprawy, ale kiedy się pojawił dostała totalnego paraliżu.
Zachwyt w oczach dawał nam jedyny sygnał, że wszystko gra, ale zesztywnienie ciała
wyglądało przez chwilę niepokojąco ;)
Mikołaj sięgał do przepastnego wora i wyciągał kolejno prezenty dla każdego.
Amelka dokonała wokalnej wymiany więc teraz czas na Michalinę.
Kiedy wytęskniony Mikołaj zwrócił się bezpośrednio do niej, paraliż odpuścił, ale kiedy dowiedziała się, że ma coś zaśpiewać, padła pod stół, niczym żołnierz w okopy, w ułamku sekundy wczołgała się głęboko i dobiegł nas tylko okrzyk:
Nie mogęęę, jestem zajętaaa! Szukam telefonu!! :)))
Ha! Jakie mam sprytne i mądre dziecko ;) Na szczęście ten trik wystarczył i Michalina utonęła w prezentach. Szczęśliwa, roześmiana, niepotrzebujące w tej chwili nic więcej do szczęścia.
Nie wie jednak, że pod jej własną choinką, ba! także “W” choince ;)
czeka na nią całkiem pokaźny stosik prezentów, o których marzyła :))
A to jaką mamy wiosnę tej zimy to pewnie sami wiecie, a jak pięknie miałyśmy nad morzem, możecie zobaczyć na fotkach.
Opis prezentów w kolejnych notkach, to co uważam, że wyjątkowo warte paru słów, ale to dopiero kiedy Miśka rozpakuje to co czeka na nią pod jej choinką.
A co u Was pojawiło się pod drzewkiem?
A może Mikołaj przyniósł osobiście i też mieliście wigilijny paraliż dziecka? :p
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com W podróży przez życie
-
kat-sar