Targi Kid’s Biz
Spotkało mnie wyróżnienie i zostałam zaproszona na targi branżowe, na których prezentowane były wszelkie cuda okołodzieciowe. Były butelki, zabawki, ubrania, buty, meble… no wszystko co wiąże się z dziećmi. Myślałam, że świat zabawek i dziecięcych nowinek jest mi dobrze znany. Wiele produktów widziałam na zabawkowicz.pl także przy okazji trwającego ta do niedawna konkursu związanego z tymi targami.
Zaznajomiona więc z tematem poszłam na pewniaka. Jak bardzo się myliłam, myśląc że wszystko znam, przekonałam się od razu na wejściu :) Najciekawsze, tudzież te, które wzbudziły moje największe zainteresowanie, opiszę tutaj. Niestety nie miałam ze sobą aparatu, jako że waży sporo, a my, tzn ja i Siasia wybrałyśmy się środkami miejskiego transportu. O ile było to bezproblemowe w jedną stronę, o tyle wracając zaciskałam zęby pod ciężarem toreb i torebeczek zwisających z moich ramion. Z rękami do kostek, balonami w zębach, z nogami zmęczonymi od biegania po hali za moim wszędobylskim dzieckiem, urządzałam sprint za rozbrykaną Siasią, majtającą wesoło, zdobytym na targach balonem z “złotka”. A jak chciałam, żeby majtała równie wesoło resztą balonów, które niosłam, usłyszałam tylko NIE, a wyrzucić NUNU.
Pocieszny widok, objuczonej matki, goniącej za rozszalałym, a jednocześnie upiornie zmęczonym dzieckiem. Jak tylko wsiadłyśmy do autobusu, zasnęła na siedząco, dzierżąc balonik. Pięknie! 4 pełne torby, pokrowiec ze stolikiem podróżnym, balon (resztę niezauważenie dla Misi porzuciłam na przystanku, wtykając w szparę przy szybie wiaty) i śpiące dziecko. Centrum Warszawy (bo tam wysiadałyśmy), laleczki na szpileczkach z torebusiami mieszczącymi szminkę i prezerwatywę i ja!
Matka Polka Targowa!
Cud miód, sama bym się pewnie z siebie śmiała, gdyby nie koszmarny ból odcinanych torbami ramion. Byle do Arkadii. Tam zaczekam na Pana Tatę i razem zabierzemy się do domu, zawsze to o połowę mniej dźwigania. Tam jeszcze wpadłam do Smyk’a po wytwornicę do baniek Dumela, ale okazało się, że to co sobie upatrzyłam online, jest tylko online. Pf. Pan Tata odebrał nas od Ani (♥) która pracuje w Arkadii i była tak miła i zaopiekowała się moim majdanem, kiedy ja buszowałam po Smyk’u. A buszowanie z Siasią to wyzwanie, bo ciągle ucieka między półkami, albo w ogóle ze sklepu. Po targach miałam dość biegania. Pan Tata nas odebrał z zaskoczenia, a ja nie mogłam przestać gadać :)
Kochatku! (tak go nazywam) ileż ja cudownych rzeczy widziałam, a jak się Siasiek wyszalał! Było cudownie! Dobrze tylko, że spotkałam się tam z Olą, bo miała oko na nasze małe kiedy ja prowadziłam rozmowy :) Cóż, jak to jest być matką dwulatka część z Was wie, a czy Ci, z którymi rozmawiałam na targach, też to wiedzą… to się okaże.
Zaraz po wejściu minęłyśmy stoisko z butami. Tam Pani zaczepiła Siasię, zagadała i dała laleczkę bobasa w stroju koziorożca. Niewiele dalej moje westchnienie, czyli B.toys. Siasia mogłaby być żywą reklamą, bo kiedy nie wiedziałam gdzie jej szukać po wielkiej hali targowej, to szłam tam i była :) Upatrzyła sobie ciocię i wyciągała ją do wspólnej zabawy z B.
Takie targi to był dla niej szał! Absolutny monopol na wszystko! Zero dzieci. No może jedno, ale jego głównym zajęciem było jeszcze jedzenie i spanie i właśnie tym drugim było zajęte w czasie targów.
Klocki konstrukcyjne, z których można zbudować dźwig powyżej 100cm, ruchomy piasek od Kreatywnych Maluchów!! Szał, nie mogłam odciągnąć Miśki, sama też się pobawiłam, bo jest naprawdę fajny i się rusza :) Klocki, lalki, bańki, zjeżdzalnie, piaskownice i gry. Pełno wspaniałych gier rodzinnych. Moją uwagę przykuło zwłaszcza jedno stoisko – BARD’a, ale o tym jeszcze powiem. Zdecydowanie królowało drewno, była po prostu masa drewnianych zabawek, a to moja słabość i nie mogłam oczu oderwać.
Wpadł mi w oko kask rowerowy i niebawem sobie taki sprawię, zauroczyły mnie też hiper lekkie kalosze, ale ostatecznie przegrały z cayole i już zamówiłam. Little Tikes, wow, to stoisko zdecydowanie przyciągało uwagę i chyba nie bez przyczyny to właśnie produkt Little Tikes zajął pierwsze miejsce w rankingu produktów Kid’s biz.
Michalina to dziecko, które wszędzie jest u siebie. Na nic więc moje prośby o pilnowane się mamusi. W figa! Była wszędzie na raz, a ja już momentami nie wiedziałam, w którą stronę biec. Muszę sobie sprawić zegarek z nadajnikiem, co alarmuje kiedy dziecko oddala się na wyznaczoną odległość. Zdecydowane Must have.
Kolejne z listy to gry i puzzle przestrzenne Bard, mata dywan zamiast puzzli piankowych. Urzekła mnie po prostu! :) w oko wpadły mi latające eko smoki i ubranka Aziz. Azizbebe, to stoisko niemal równie często nawiedzane przez Siasię co B.toys, a Pan wystawca, zauroczony niebieskooką, aż podarował jej ubranko cudnej urody. Będą fotki ;)
Kolejne stoisko okupowane przez nas wystawiało pojazdy, gokarty i … fotele i kanapy dla maluchów. Ha! no przecież to było oczywiste, że moje zmęczone bieganiem dziecko w końcu odpocznie. A skoro jest u siebie… Nie muszę chyba pisać gdzie się położyła ;) Przemiła Pani, bardzo tolerancyjnie podeszła do faktu, że za jej plecami, na mini kanapie, z nóżkami przerzuconymi przez oparcie, rączkami splecionymi pod głową, odpoczywa mały ludek :)
Wzięłam wizytówkę i muszę koniecznie napisać. Kontakty zdobyte na targach trzeba podtrzymywać, zwłaszcza, że takie miłe. A Super zabawki, okazują się mieć swoją siedzibę baaardzo blisko mojego domu :) Tyle widziałam, tyle poznałam, że żeby Wam to wszystko unaocznić musiałabym napisać mocno reklamowy post wyliczając firmy, marki i zabawki. Powiem tylko jeszcze, że poznałam dystrybutora wspaniałych niemieckich zabawek z drewna i koniecznie muszę je lepiej poznać :)
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/ Danusia
-
Ilona