W cztery oczy. Pobawmy się w patrzenie.

 

eReM inspiracje

Mamo!

– słucham

– Maamoo!

– słucham…?

– Mamooo!

– No przecież słucham.

– Mamo!

Słuchaj mnie oczami!

Takie ważne kiedy pojawia się w domu nowy członek rodziny i takie czasem zapomniane,

kiedy mały człowiek rośnie.

Tak ważny zmysł jak wzrok musi być stymulowany przez cały okres rozwoju.

Od pierwszych dni, do czasu kiedy osiąga całkowitą samodzielność.

Pomyślicie pewnie, że to głupie, bo kto by duże dziecko tak miał zainteresować i niby jak,

ale zabawy lubi każdy, my, “starzy”  także.

Trzeba je tylko w odpowiedni sposób zaserwować i podnosić poprzeczkę adekwatnie do wieku.

Pierwszy etap jest prosty. Czarno białe karty, może jakieś czerwone czy żółte wstawki…

Potem może jakaś mata edukacyjna,

w której podmieniamy zabawki i miejsce ich zawieszenia.

A co dalej?

Jak jeszcze stymulować wzrok maluszka i jak modyfikować zabawy z wiekiem?

 

Czas maluszka mamy już za sobą, więc chętnie posłużę się tutaj tekstem Eksperta,

który podpowiada jak “fiksować” wzrok dziecka. 

A na podstawie własnych zabaw powiem co robimy my.

Obecnie.

Żeby szkolić to co udało nam się w pierwszym etapie osiągnąć.

 

Tekst Eksperta znajdziecie na dole wpisu i szczerze polecam zapoznanie się z nim.

 

Jak bawimy się my? Mama i niespełna czteroletnia dziewczynka? 

 

Miśka sama nazwała naszą zabawę i obie bardzo ją lubimy. 

Zabawa w szpiega – gdzie czujne oko i bystre spojrzenie są na wagę złota.

Nauka patrzenia to niezwykle cenna z punktu widzenia rodzica sprawa.

Dzieci widzą, ale często nie patrzą.

Potkną się o rzecz, a nie podniosą, miną sto razy i szukają dalej zagubionej zabawki czy skuwki.

 

Nauka patrzenia, to moim zdaniem ogromny luz dla Mamy.

Dziecko samo umie wypatrzeć i odnaleźć w domu szukany przedmiot, 

ponadto z wiekiem staje się bardzo pomocne przy utrzymaniu porządku w domu.

Po co się denerwować i strofować w przyszłości, skoro już na początku można przez zabawę,

nauczyć postrzegania ładu i widzenia tego, co pozornie niezauważalne ;)

 

Powiedz mi co widzę, czyli Zabawa w szpiega.

Siedzimy na kanapie, jedziemy samochodem, autobusem, spacerujemy…

Nie jest ważne gdzie się znajdujemy, bo zabawa pasuje do każdych warunków.

Polega na zwykłych zgadywankach, czyli tym, co dzieci kochają. 

Ale trzeba być czujnym i uważnie patrzeć dookoła, bo zagadka może dotyczyć tego,

co przed chwilą minęłyśmy i więcej na drodze nie spotkamy. 

To może być mijane drzewo, jadący samochód, dach budynku…

Trzeba być doskonałym obserwatorem.

 

W domu bawimy się podobnie, ale szukamy przedmiotów codziennego użytku, w ten sposób uczę córkę,

co, gdzie znajduje się w naszym domu, oraz gdzie jest jego właściwe miejsce.

Z pomocą książeczek uczymy się kolorów i kształtów, nazywamy zwierzęta i zawsze w dwóch językach.

Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa!

A tak naprawdę ciężka praca Mamy i dziecka, która owocuje świetnymi relacjami między nami i masą

umiejętności potrzebnych w codziennym życiu.

Książeczka Fisher Price, służy nam do rozpoznawania zwierząt i ich nazw w języku polskim i angielskim,

jest świetnym wsparciem dla mnie i genialną zabawką do samodzielnej zabawy dla Miśki.

To ta zabawka, która posłuży zarówno dziecku półrocznemu, jak i kilkuletniemu. 

Niezniszczalna, zajmująca, pełna ciekawostek. 

Kilka stron, a zabawa na lata.

Dodam, że jestem zwolennikiem ukrywania zabawek. 

Średnio raz na dwa tygodnie, robię przegląd i część z nich ukrywam.

Wyjmuję je za jakiś czas i chowam kolejne.

W ten sposób zabawa jest wciąż ciekawa i pasjonująca,

a jeśli dzieje się na spółkę z rodzicem to już nie ma lepszej! :)

SONY DSC

Pograjmy w co widzi tygrysek…

Przede wszystkim muszę tygryskowi przyznać, że jest niesamowity.

Tygrysek z założenia jest zabawką do nauki raczkowania, co nawet sugeruje jego kształt,

a dokładniej jego nóg.

Jest w kolorach “niemowlęcych” czyli najlepiej widocznych dla maluszka,

ale podbił serca dwóch 3,5 letnich dziewczynek w ułamku sekund.

Dziewczyny oszalały na punkcie interaktywnego przyjaciela, który co prawda tylko mruczy i gra,

ale od czego ma się wyobraźnię!?

Elektroniczny kociak to słodka zachęta do pełzania za nim, ale i świetny kumpel do spania,

karmienia go i głaskania na fotelu.

Nie byłam pewna jak Miśka go odbierze, a ona zrobiła z niego najlepszego kumpla

swojego interaktywnego Woofi.

Znów muszę przyznać, że FP oferuje zabawkę na lata.

Tylko trzeba częściej myć podłogi, żeby tygrys w ciągu tych kilku lat nie posmutniał w barwach ;)

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

A spróbujcie swojemu kilkulatkowi dać błyszczącą łyżkę!

– Dlaczego widzę wszystko odwrotnie Mamo?

Czy to magia?

 

 

W CZTERY OCZY!

dr n

 

W cztery oczy to określenie sugerujące szczerą i intymną rozmowę, czyli właśnie to, czym powinna być wspólna zabawa rodzica z dzieckiem.

W tym kontekście oznacza też, że pewne zabawy i kontakt z rodzicem mogą stymulować rozwój wzroku dziecka.

 

Pierwsze spojrzenie rodzica w oczy swojego dziecka nie jest zazwyczaj kojarzone z zabawą, ale nią jest.

Łączy w sobie bowiem dwa najważniejsze elementy dobrej zabawy: interakcję

i stymulację.

Patrzenie w oczy rodzica i śledzenie wzrokiem jego twarzy to ćwiczenie podstawowej

umiejętności wzrokowej jaką jest fiksowanie wzroku.

Jest to duży wysiłek dla niemowlaka, ale też ważne doświadczenie emocjonalne,

ponieważ rodzic wchodzi z nim w interakcję.

Dlatego dziecko chętnie do tego wraca, ponawia próbę, domaga się takiej aktywności,

czyli … świetnie się bawi.

 

Chcąc stymulować rozwój wzroku maluszka, jak najczęściej korzystaj z pozycji „twarzą w twarz”.

Kontakt wzrokowy wzmacniaj poprzez mówienie do niego, uśmiech  i dotyk.

Zachęca to dziecko do interakcji z osobą, co jest podstawą rozwoju bliskich więzi społecznych w przyszłości.

Stwarzaj dziecku możliwości i zachęcaj je do obracania głowy w różne strony

i patrzenia z odmiennych perspektyw.

Zapewnij kolorowe, ciekawe zabawki, najlepiej kontrastowe,

o ciekawym wzorze, np. kratki, umieszczone w odpowiedniej odległości i pod właściwym kątem,

skupiające jego uwagę wzrokową.

Zmieniaj pozycję dziecka, np. układaj go w różne strony w łóżeczku tak, aby mógł widzieć ludzi,

zabawki, kolorowe obiekty, obrazki i wydarzenia

w otoczeniu pod różnym kątem.

Pozwala to dziecku na skupianie uwagi wzrokowej, zainteresowanie otoczeniem, które w przyszłości będzie

motywować go do sięgania

po ciekawe przedmioty znajdujące się w jego otoczeniu.

Przesuwanie zabawką przed oczami dziecka poziomo lub pionowo uczy wodzenia wzrokiem,

czyli umiejętności, która w przyszłości będzie podstawą czytania.

Najpierw ustaw zabawkę centralnie na wysokości noska maluszka i daj mu chwilę

by znalazł ją wzrokiem  i zatrzymał na niej spojrzenie.

Potem przesuń ten obiekt powoli w prawo lub w lewo.

Dopiero po wielu takich ćwiczeniach możesz jednorazowo wykonać ruch po całym łuku

od prawej do lewej lub odwrotnie albo z dołu do góry.

Stwarzaj również dziecku okazje do patrzenia na obiekty w ruchu, poprzez np.

umieszczenie karuzelki łóżeczkowej.

Powyżej 8 m. ż. bardzo ważna i atrakcyjna staje się możliwość śledzenia zabawki przesuwanej

na granicy jakiegoś pola i nagle znikającej, a po chwili ukazującej się ponownie.

Wystarczy jednolity karton, ponad którym będziesz przed oczami dziecka przesuwać ulubioną zabawką,

laleczką, pacynką imitując ruchy i gesty, robiąc mini-teatrzyk.

Nagle schowaj ją za ten karton a mimiką i słowem okaż zdziwienie.

Po chwili ukaż ją ponownie z okrzykiem „a-ku-ku”, „o jest”, „tu jestem”.

Wariantem tej zabawy jest zasłanianie pieluszką zabawki, którą interesuje się maluszek

i odsłanianie jej po chwili z okrzykiem „nie ma, nie ma – jest!”.

Roziskrzone spojrzenie i wykrzykniki dziecka to cudowna nagroda za te wysiłki.

Po kilku tygodniach takich pokazów i teatrzyków zauważysz, że twój maluszek spróbuje sforsować przesłonę,

za którą chowasz zabawkę i odnaleźć, zanim zdążysz ukazać ją ponownie.

To duży przełom w myśleniu malucha, bo oznacza, że nauczył się, iż przedmiot istnieje, nawet gdy on go nie widzi.

Podnosząc stopień trudności zadania możesz po ukryciu zabawki za przesłoną, zmienić jej miejsce

np. zamykając ją w dłoni lub chowając za siebie.

Obserwuj, jak twój skarb okaże najpierw zadziwienie, gdy nie znajdzie przedmiotu w miejscu,

w którym się go spodziewał,  a potem zacznie poszukiwać go w innych miejscach.

Najprzyjemniejszy moment to widok zadowolenia malucha, gdy odnajdzie ten pożądany obiekt.

Kiedy już opanuje tę umiejętność  i zainteresuje się samodzielnym wprawianiem zabawek w ruch,

np. samochodzików, wyznacz paskiem lub wstążką drogę i zachęcaj go

do „jechania” dokładnie po wyznaczonej trasie.

Określ też różne inne cele do postrzegania wzrokowego np. zachęcaj do wrzucania piłeczek lub

krążków piramidki do niskiego koszyka lub płaskiego pudełka.

 

Obrazki w zabawkach i ilustracje książeczek służą rozwojowi analizy wzrokowej,

czyli zdolności wyróżniania elementów z większej całości.

Jednak bierne przyglądanie się nawet najbardziej ciekawym obrazom to tylko częściowe wykorzystanie

potencjału zawartego w tym materiale.

Kiedy wskazujesz i nazywasz poszczególne elementy obrazka, próbując skupić na nich spojrzenie maluszka,

stymulujesz jego bystrość postrzegania.

 

Dobrej jakości zabawki same w sobie są atrakcyjne wzrokowo.

Kolory, kontrasty, refleksy, odblaski, różnokształtne pola, paski i szachownice, figury i fantazyjne postaci

przyciągają spojrzenia maluszków.

Zdecydowanie bardziej jednak dziecko z nich skorzysta jeśli rodzic wykorzysta je

jako narzędzie atrakcyjnej zabawy, a sam będzie interaktywnym partnerem.

Czy zauważyłeś, że wiele zabawek ma podkreślone oczy np. szczeniaczek ma łatkę w okolicy oka,

a inne mają wysoko uniesione brwi.

Zaspokaja to ogromną potrzebę dziecka patrzenia w oczy innej istoty.

Najlepiej gdy w zabawie może śledzić atrakcyjne zabawki, przyglądać się ich oczkom,

a jednocześnie często i głęboko spoglądać w oczy rodzica. 

dr n. hum. Justyna Korzeniewska – psycholog

 

 

 

 

  • W podróży przez życie

    Bardzo sympatyczny stworek do raczkowania. Nasza Mała już biega na czworakach, próbuje też chodzić – aaa!

  • Ola Collage

    Świetny tekst, Malwina :) Jeśli zechcesz to zaproszę Cię jako ekspertkę na moje warsztaty dla dzieci – masz zdecydowniae większe doświadczenie ode mnie. Całuski z Krakowa – Ola