Wielkie kroki małych stóp

Dzień mija za dniem.

Każdy podobny do poprzedniego, a ja już trzeci tydzień borykam się z silnym przeziębieniem.

Marnie się czuję, mało z siebie daję, tak mi się zdaje.

Staram się jak mogę, ale pokonuje mnie gorączka i ból głowy. 

Wyjątkowo kiepsko w tym roku witam pierwsze oznaki wiosny.

Może to stres, może to zwykłe przesilenie.

Myślami jestem za wielką wodą, ciężko mi się odnaleźć już w tej rzeczywistości,

zwłaszcza kiedy większość moich/naszych rzeczy stoi już w pudłach u drzwi wyjściowych.

Są jednak sprawy, które czekać nie chcą. Ani na to aż się lepiej poczuję,

ani na to, kiedy w końcu będziemy razem.

Nocne koszmary zażegnałyśmy, nawet nie przychodzi już do mnie w środku nocy,

tylko ładnie śpi sama do rana.

To sukces, ale tym razem wcale nie mój.

Otwieram codziennie rano oczy jako druga i widzę nad sobą kudłatą główkę

i szeroki uśmiech pełen białych, małych ząbków.

Na dole wyrosły jej już szóstki. Trochę przez to cierpi, czasem łapie za szczękę i krzywi.

Budzi mnie rano ubrana. Już nie tył na przód, już nie od czapy.

Ma na sobie pełne ubranie, do koloru i w dobrym kierunku,

czasem nawet ma już umyte zęby.

Ona nie czeka, jej małe życie nie ma czasu na to, aż ja się pozbieram,

więc od rana wpadamy w pełne obroty, które odbijają

się wieczorem totalnym brakiem sił w moim ciele.

Nie mogę odmówić jej spaceru, nie mogę położyć się w łóżku i odchorować…

Biegam, latam, staję na głowie, a ona rośnie…

Rośnie tak szybko, że nie wiem kiedy wyrosła z bluzki, która była w “kupce – na zapas”.

Rękawki 3/4, nerki na wierzchu.

Rany, córcia, kiedy Ty się zrobiłaś taka duża.

Czuję to codziennie wieczorem, kiedy prosi mnie żebym zaniosła ją na rękach do łóżka.

Mam wrażenie, że nasiąka w kąpieli, bo robi się coraz cięższa. 

Moja mała Kruszynka, jest już taka duża. Nic, a nic nie czeka…

Jest 24 lutego 2015 roku. Dokładnie za 12 dni- 8 marca, ta Kruszynka skończy 4 lata!

Jestem z niej taka dumna. Nawet jak mi się buntuje strasznie,

a może zwłaszcza wtedy, bo widzę jaka jest mądra i bystra.

Jak zwinnie przerabia w tej swojej kudłatej główce fakty, żebym znów przegrała

“bitwę” na argumenty.

Tak, to sprawia, że nie czuję frustracji, ani złości, ale dumę. 

Ma swoje zdanie, buduje własne opinie, kumuluje w głowie informacje i wykorzystuje je zgrabnie

i zawsze w odpowiednim kontekście.

Jej słownik jest bogatszy, niż części osób, które miałam okazję poznać w swoim życiu ;) 

I jak każda sroczka swój ogonek chwalę, bo mam z czego być dumną mamą.

Mam naprawdę mądre i roztropne dziecko.

To po części zasługa moja, ale w większości to jej zdolność do przyswajania i wykorzystywania informacji.

4 lata to nie w kij dmuchał. To już nie małe dziecko, to rozsądna dziewczynka,

z której opinią liczymy się zawsze i którą także pytamy

o zdanie i opinię. 

To będą jej ostatnie urodziny na polskiej ziemi, choć nie wykluczam,

że jakieś jeszcze tu spędzi, to wówczas jednak będzie już przyjezdna.

Marzyłam, że będą inne, miałam w głowie koncepcję, ale plany zweryfikowały rzeczywistość.

To będą jednak wyjątkowe i piękne urodziny spędzone w gronie tych,

których Michalina bardzo kocha.

Zabraknie tylko jego – Taty.

Tym razem urodziny będa pod hasłem – Peppa. 

Ona jeszcze o tym nie wie, ale wiem, że będzie zachwycona niespodzianką jaką dla niej szykujemy.

Kolejny post będzie inspiracją dla naszych gości, ale i dla moich czytelników. 

Pokażę pomysły na prezenty, które Miśka na pewno zobaczy i te, które jej się marzą.

 

4 Lata to już poważna sprawa :)

 

  • http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/ W podróży przez życie

    Sto lat dla Misi :)
    A dla Ciebie zdrowia – i mam nadzieję szybkiego zobaczenia…