“Żeby Ty byłaś taką ładną mamą” – nauka cierpliwości

Niby wiem, że to moje dziecko takie hej do przodu.

Dużo rozmawiamy. Właściwie non stop rozmawiamy, bo Miśce się buzia nie zamyka od kilku miesięcy, a że tak ładnie i mądrze, jak na swoje lata gada, to uwielbiam te nasze pogaduszki.

“Jak przyjaciółki Mamo!”

Dokładnie tak.

…czy na pewno?

Odpowiadam na milion pytań, wystrzelonych w moim kierunku w takim tempie, że czasem nie nadążam z odpowiadaniem. Niektóre są retoryczne, ale inne niezwykle ważne. Dlaczego ten Pan jedzie, co to jest, dokąd idziemy, czym jedziemy, co kupimy…? Itd. Nieskończona ilość pytań, także o rzeczy, które zostały wcześniej wyjaśnione. 

-Wstawaj, ubieramy się i jedziemy autem do sklepu po mleko.

-Gdzie jedziemy? Pociągiem pojedziemy czy na nóżkach? Co kupimy w sklepie?

Z cierpliwością, jakiej w sobie nie znałam, odpowiadam kolejno, na coś, co przed chwilą właściwie wyjaśniłam. Normalne, jest ciekawa świata, potrzebuje potwierdzenia tego, co się za chwilę stanie, chce mieć wpływ na rzeczywistość. Ja to rozumiem, więc tłumaczę.

Mam wrażenie, że jestem taaaka wyrozumiała… aż do chwili, kiedy okazuje się, że się myliłam.

Idziemy sobie do zaprzyjaźnionej Klubokawiarni, musimy podjechać kolejką jedną stację, ale zaraz za nią jest remont, będziemy mieć wielką galerię handlową z kinem. Fajnie, ale póki co są wykopki na drodze, bo robią dojazd od głównej ulicy.

Pełno pyłu, żwiru i koparek. Niestety to jedyna droga z kolejki, a autobusem zajęłoby nam to pewnie z godzinę. Podejmujemy się więc karkołomnej wyprawy przez wykopki.

Miśka na rowerze, zasuwa po pyle, aż za nią unosi się czarna chmura. Dojeżdża do połowy drogi i nagle zaczyna się “czołgać”. Grzebie się jak mucha w rosole. Patrzy na ziem/ię, mamrocze pod nosem i idzie chyba wolniej niż ślimak.
Nadal jesteśmy gdzieś, gdzie nas być nie powinno, nikt nam nie zwraca uwagi, ale czuję, że mogliby, więc chcę się szybko zmyć z oczu budowlańcom.

– Szybciej! Miśka!

cisza. guzdrze się jak wcześniej i gapi na buty

– Rany, dziecko, no przebieraj nogami!

cisza i jak wyżej. Dodatkowo zaczyna się pokładać na kierownicy, przez co idzie jeszcze wolniej.

– Miśka! No co z Tobą, dziecko!!

coś mamrocze pod nosem, ale nic nie rozumiem, bo jej twarz leży na kierownicy i praktycznie ma ją 40 cm. od piachu, więc mówi prosto w ziemię. Ja udaję, że nie słyszę i powtarzam.

– Miśka, chcesz iść do Okrucha czy nie? Bo w takim tempie to dojedziemy akurat na zamknięcie!

Miśka przystaje, podnosi głowę i mówi spokojnie:

– Zobacz na moje ślady. Widzisz? Mój but zostawia takie śmieszne paski.

No nieee, to czołgamy się, bo ona ogląda ślady butów???

– No co Ty dziecko, swoich śladów nie widziałaś? No chodź wreszcie! 

Jestem już zła, chcę się zmyć z pola widzenia robotników, pył wchodzi mi do gardła. Beznadziejną drogę jednak wybrałam i nagle słyszę:

– Widziałam swoje ślady, ale te są ładne, zobacz. Kiedyś patrzyłaś.

Chcę żeby Ty byłaś znów taką ładną i uśmiechniętą mamą. Nie mów mi – szybciej, bo jest mi psikro.

To był policzek w twarz na ostudzenie emocji

Mi już też jest “psikro” i czuję, że zawiodłam swoją małą przyjaciółkę.

-Przepraszam córeńko, masz rację. Dziękuję, że mówisz mi co czujesz, dzięki Tobie jestem lepszą mamą.

A co mi tam budowlańcy!

Stoimy i gapimy się na ślady, Okruszek nie zając, a jesteśmy już blisko. 

_

Tyle razy obserwując zabawę Miśki, byłam z siebie dumna. Tak ładnie się zwraca do swoich misiów, tak czule z nimi rozmawia, nie ma nigdy w niej agresji, ani złości. Jest cierpliwa, kiedy “uczą się” ubierać, albo jeść.
Podpatruję to i myślę- jak mnie słyszy, tak się bawi i pękam z dumy.

Nie chcę tego zmieniać i już rozumiem, że nawet jeśli widziała już swój cień, to teraz odkrywa go na nowo. Teraz wie dlaczego samochód jedzie, rozumie ślady na piasku. ..

Omawiamy wszystkie tematy jeszcze raz, tylko zapomniałam, że ma do tego absolutne prawo.

Bo co innego wiedzieć, że jest las, a co innego poznać drzewa.

Uczę się cierpliwości każdego dnia, “żeby ja byłam taką uśmiechniętą mamą”.

SONY DSC

Małą mamę wspiera przy nauce karmienia misia, miniaturka fotelika dla dzieci Cushi Tush. Wykonany z lekkiego materiały, który wyglądem przypomina gęsto zbity styropian. Jest odporny na zabrudzenia i nie chłonie płynów. Można go umyć nawet w zmywarce. Wersja mini dostępna jest z misiem, lub bez. 

Fotelik w wersji mini, można postawić na stole podczas posiłku. Do tej pory nasz włochaty przyjaciel wpadał głową w talerz Miśki, teraz ma swój talerz i siedzi stabilnie.

“Dorosła” wersja nadaje się już od chwili, kiedy dziecko samodzielnie, stabilnie trzyma głowę. 

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC