Chce człowiek dobrze, a wyjdzie jak zawsze
Hołubię to moje dziecię, tulę, pól nocy kołysanki śpiewam, biegam
na każde “aua”
każde “mamusiuuu”
bo wiem,
że raz zignorowane potem trąci za naście lat i mi nie powie, że chłopak ją rzucił, że ma problem z kolegami, że potrzebuje…
więc biegam, zapewniam, noszę, przytulam, całuję jak wstaje, jak się kładzie, jak śpi… ciągle całuję.
A lubię to oj lubię. Przy tym książkowy umiar staram się zachować, żeby nie osaczać, nie przeginać.. ale ona przecież jeszcze taka mała, nie rozpieszczę, więc znów całuję, o miłości swojej zapewniam, o bezpieczeństwie i oddaniu.
Utwierdzam słowem i czynem o naszej bezgranicznej miłości, o tym jaka jest ważna…
Mały człowiek chłonie to wszystko, słucha uważnie i czasem powie
“a ja Cię nie kocham, tatuśka dziś kocham”,
ale ja wiem, że to normalne, bo ona uczy się dopiero, że może nas kochać oboje i nie musi wybierać,
a my jej pokazujemy, że kochamy się wzajemnie i ją do tego tak bardzo.
A ona chłonie, chłonie i notuje gdzieś w tym swoim małym kudłatym łebku, uśmiecha się więc zasypiając i szepcze,
że wie, że ją kocham bo ona mnie też i Mijo i motylki i “psia” i kotki…
I tak budujemy wokół niej atmosferę miłości i szacunku.
Wznosimy te budowle, trwalsze niż stal, z uczuć naszych. A starania nasze popsuć potrafi jedna butelka z wodą…
Budzi się to moje dziecię w nocy i woła. Krzyczy, płacze.
Zrywam się na równe nogi (tak już miesiąc prawie), biegnę mało nóg nie połamię, wołam, że lecę, że mamusia tu jest, że zaraz ją przytulę
(nie śpimy razem, nie umiemy, ona woli sama i w ciemnościach, my nawet byśmy z nią chcieli, ale nie umiemy, rozpychamy się za bardzo ;))
A więc lecę, biegnę, przytulam tę miękką od gąszczu włosów główkę, wycieram mokre od łez oczęta i szepczę,
że już jestem, że zawsze będę kiedy mnie będzie potrzebować, że teraz jestem blisko i mogę nawet tu na podłodze, tylko niech nie płacze.
A ona szlocha i mówi – “nie chcę do pociągu!”
Ten sam sen od miesiąca?? O co chodzi z pociągiem?
Dziś się dowiedziałam.
To przez tę cholerną butelkę!
Tę, która wpadła mi pod pociąg w drodze do dziadków.
To właśnie ta nieszczęsna butelka spędza sen z powiek mojego dziecka, a ja durna, buduję ten spokojny świat, a nic nie widzę, nie wiem.. Ale niby skąd, jak nie mówi?! Wyrzucam sobie ślepotę, ale może nie powinnam, w końcu jest mała, znalazła odpowiednie słowa i dziś mi powiedziała, wcześniej może nie umiała…?
“Siasia wpadnie pod pociąg do dziuły, wpadnie i SIUP i po Siasi! Nie chcę do pociągu!!”
MATKO BOSKA! Pod pociąg?!!!!? jak butelka?
Tak. Moje dziecko nosi w sobie strach przed zgubioną pod kołami pociągu butelką,
a ja dopiero dziś się dowiedziałam!
Teraz już wie, że nie pozwolę, żeby wpadła w jakąkolwiek “dziułę” a już na pewno nie pozwolę, żeby było “siup i po Siasi”
Siaśku Ty mój kochany, mama jest i będzie przy Tobie zawsze i tak długo jak tego będziesz potrzebować.
Jesteś moim słońcem, moim Skarbem. Żadne siup się nie wydarzy, bo czuwam przy Tobie tak czujnie, że wieczorem dopiero czuję w mięśniach na jakim stand by’ju byłam cały dzień.
Czy pożegnamy sen o pociągu…? Czy moje wyjaśnienia i zapewnienia były dziś wystarczające?
Nawet najbardziej błaha sytuacja z naszego życia może zrobić ogromne wrażenie na dziecku.
Myślałam, że jestem czujna, uczę się cały czas.
Rola mamy to wielkie wyróżnienie i wielka odpowiedzialność.
Dobranoc…
-
http://tulakowo.blogspot.com Agnieszka Wąsik
-
http://kropleszczescia.blogspot.com/ Meipu
-
http://matkabloguje.blogspot.com/ Mama testuje
-
natalia
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com W podróży przez życie