Dentysta też człowiek…?
Za nami pierwsza wizyta u dentysty. Misi pierwsza w ogóle, a moja pierwsza w mieście, w którym teraz mieszkamy. W Warszawie poruszam się z zawiązanymi oczami, wiem co gdzie jest i miałam swojego dentystę, ale skoro mieszkam tu, to nie będę dojeżdżać, aż tak się nie zżyliśmy ;)
Nie wiem czy można w ogóle czuć związek ze swoim dentystą, o il nie jest to ktoś znajomy poza wizytami ;) Ja nie czuję, wręcz się boję. To irracjonalne, bo ani nigdy nie cierpiałam na ból zęba, ani żadna krzywda mi się nie działa. po prostu nie lubię i czuję strach. Przed czym… nie mam pojęcia.
Nigdy nie korzystałam ze znieczulenia, ale tym razem miałam wrażenie, że będzie inaczej. Raz, że szłam z konkretną sprawą, a dwa, że z Siasią i nie chciałam jej wystraszyć. Liczy się pierwsze wrażenie i to ono daje potem powody do strachu lub zadowolenia. Na jakiś happy star nie liczyłam, ale może przynajmniej jej nie wystraszę ;)
W moim mieście gabinetów jak mrówek, żadnego nie znam, a nikt nie mógł , mi nic polecić. Wybrałam więc taki, który jest przyjazny dzieciom i umówiłam nas obie.
Moje pierwsze wrażenie bombowe.
Po upalnej, mimo, że krótkiej drodze od domu, byłyśmy mokre i zmęczone upałem. Klinika mieszcząca się w pięknej willi z zadbany ogrodem, miała sporo cienia, a w środku przyjemny chłód. Michalina jest antywózkowa, ale wzięłam tym razem podejrzewając, że zaśnie w drodze powrotnej, a noszenie jej mam już za sobą i nie chcę tego powtarzać ;)
Myliłam się i Misia zasnęła drodze DO dentysty i nawet borowanie, wiercenie i inne odgłosy tortur nie przerwały jej słodkiego snu. Obudzona około 10 minut przed zakończeniem, siedziała grzecznie i patrzyła co się z mamą dzieje.
Znieczulenia są dla mięczaków! ;) Pani dentystka dowiedziawszy się, że nigdy znieczulenia nie brałam zaproponowała, że spróbujemy bez. Za bardzo się jej bałam, żeby odmówić. Kobitka drobna, szczupła o małych dłoniach, a ja się jej boję. irracjonalne prawda?!
Po wszystkim uznałam, że gdyby w czasach mojego dzieciństwa były takie gabinety i sprzęty to na pewno bym się nie bała. Oczywiście zawsze chodziłam do dobrze zaopatrzonych gabinetów. Sie wie, Warsiawka ;) Ale tu mieli takie cuda, że prawie nie czułam co się dzieje. Re we la cja!
Zastanawiałam się czy to możliwe, ale nawet niespecjalnie czułam dotyk wierteł, jakiś kosmiczny ten sprzęt! :)
W poczekalni aż roiło się od dzieci, żadne z nich nie okazywało najmniejszych obaw, nie mówiąc o strachu.
Na ścianie dwa telewizory, jeden z informacjami i plotkami, drugi z bajkami (Reksio leciał!) Albo zbyt dawno nie byłam u dentysty, albo trafiłam na naprawdę fajne miejsce.
Siasia była przygotowana, trenowałyśmy od dnia zapisu zachowanie u lekarza. Pomogła nam bardzo “Basia”, w której pokazany był gabinet i sprzęty, fotel, a na nim tytułowa Basia. Siasia powiedz “Aaaa” pokaż ładnie ząbki, a teraz się wyszczerz. Super! Siasia pięknie przygotowana poradzi sobie lepiej niż mama.
Kiedy zeszłam z fotela, wyjęłam książkę w ramach przypomnienia, Pani doktor pokazała sprzęty wskazując każdy na karcie książki, dała do ręki gumową rękawiczkę i lustereczko.
E, tam. Szlag trafił nasze przygotowania. W domu super, ale to jednak obca baba i chce przekroczyć strefę prywatności ludzkiej. Ba! więcej, bo chce włożyć palce do Siasiowej buzi. I płacz. “Mamusiuuuu”!
Usiadłam więc po raz kolejny na miejscu grozy i wzięłam zapłakaną istotkę na kolana i tu kolejny szok. Dentystka włącza mini telewizorek, przekręca w stronę Siasi i włącza film o wróżkach :) W tym czasie sprawdza ząbki. Są super, białe, zdrowe i mocne. Nie było tak strasznie. Schodzimy z fotela, Siasia obraca się do Pani i wyciągając prawą łapkę mówi “dziajęę” Szok! :) Dobrze to swoje dziecię wychowuję. PODZIĘKOWAŁA mimo strachu! :) A ja pękam z dumy. Dostajemy waciki, tampony i plastikowy patyczek do leczenia zębów lalkom.
Wiem już, że muszę zdobyć zestaw “mały dentysta” bo Siasi leczenie zębów się spodobało, a dentysta w rodzinie to skarb! ;P
Przy wyjściu dostaje jeszcze swój Paszport małego pacjenta. Do wyboru są dwa, różowy i niebieski, wybiera niebieski i od teraz z tym paszportem, podczas każdej kolejnej wizyty będzie dostawała prezenty.
Kolejna wizyta za trzy miesiące, a my już nie możemy się doczekać.
Niesamowite jak dobry punkt może odmienić podejście.
Wracamy do domu, jest piękna pogoda więc robimy sobie kilkukilometrowy spacerek. Mimo wszystko ja muszę trochę odreagować. Nie jest już zła, ani smutna. Trochę się tylko boczy, że nie chcę być polewana wodą mineralną z butelki.
W domu dostanie ode mnie jeszcze medal. Okrągłą Naklejkę Motywacyjną “Brave Kid”. Bo była naprawdę dzielna!
A u mnie? U mnie koniec ze stereotypami o dentystach. Nic mnie nie bolało, ani nie boli.
No może trochę portfel…
-
Iwona
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/ Danusia
-
Nina P.
-
mia