Gorąca kozica we mnie ;)
Zawsze byłam super zorganizowana, no może nie punktualna, ale w końcu jestem z Warszawy, tu się każdy spóźnia. Nawet na własne urodziny, jubilat nie przyjdzie na czas, bo po co, skoro goście się spóźnią… No tak jest i nie do wyplewienia temat. Warszawiacy są spóźnialscy.
Od kiedy mieszkam na peryferiach, stałam się bardziej punktualna, nie wiem czy to dlatego, że mam dalej, czy dlatego, że “przeszłam wsią” jak mówią moi znajomi, żeby mi dopiec że uciekłam z bloków ;) Mniejsza o to. Zawsze byłam zorganizowana i jak miałam dużo na głowie to robiłam listę i ptaszkiem sobie pyk pyk, po kolei odhaczałam co już zrobione. W ten sposób praca szła mi szybciej bo nie było chaosu, tylko organizacja :D a jak! jestem koziorożcem. Listy, plany i założenia mam we krwi. Niestety moja artystyczna dusza lubi mi w moim kozim życiu namieszać i czasem wypadam z toru i biegam jak prawdziwa kozica po stromych zboczach i spadam co po chwila, żeby wspinaczkę rozpocząć od początku i tak w kółko.
Widzę jak się miotam, drażni mnie to i nie potrafię nic z tym zrobić. Tak czasem mam i już. Organizm mi się chyba oczyszcza z harmonijnego życia i przechodzę detoks. Lubię oba stany i choć kiedy jestem zorganizowana cierpię, że zabijam swoją spontaniczność, a kiedy jestem chaotyczna narzekam, że na nic nie mam czasu, to kocham oba stany w sobie. Chaos by mnie zamęczył, a ułożenie we mnie, zanudziło. Tylko jak to pogodzić.
Nie da się! Żyję ze sobą tyle lat i nie doszłam do porozumienia ;) niestety właśnie przechodzę etap skakania po zboczach i na nic nie mam czasu i z niczym się nie wyrabiam. A może za dużo sobie wzięłam na głowę… może, ale powinnam dać radę, a nie daję.
Oczywiście “pomalutku, aż do skutku…” ale zapach wiosny przypomniał mi jak bardzo lubię tańczyć, jak tęsknię za swawolami dawnych dni, jak brakuje mi wielu osób, których już nie ma, lub są daleko :(
Tak bardzo tęsknię za czymś ulotnym ze swoich wspomnień, za czymś czego nie umiem nawet nazwać, ani opisać, że zawieszam się i nie wykonuję swoich codziennych obowiązków jak należy.
Na dodatek moje dziecko nauczyło się mówić i nawija ciągle nowe wyrazy i pewnego dnia (kilka ni temu) spytała ” Gdzie Tosia?”
Ja też tęsknię.
Tęsknię za ludźmi, których poznałam za późno i zamiast cieszyć się teraz wspólną zabawą, ślę tęskne myśli tysiące kilometrów stąd.
…Moja przyjaciółka jest w ciąży i pewnie już ma brzuszek, a ja nadal jej nie widziałam :(
Brakuje mi oddechu. Nie padam z sił, nie mam dość, po prostu potrzebuję nabrać powietrza, przetańczyć noc i upojona radością, nie myśleć o obowiązkach.
To se ne da.
Wiem.
Może za kilka lat ;) tylko czy nadal będę czuła w sobie ten ogień?
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/ Danusia
-
Iwona
-
Tala
-
Tala
-
Ilona