Justyna Ołtarzewska Atelier mody Folkowa sukienka
Z przyjemnością odpowiedziałam na zaproszenie Justyny , kiedyś miałyśmy okazję widywać się codziennie, wspólnie bawić, tańczyć, pić. nigdy nie zapomnę sławetnego Halloween u Justyny, kiedy po północy każdy zdjął swoje przebranie i dodatki tylko ja zostałam z wszytym w tyłek sukienki ogonem i wplątanymi we włosy rogami. No cóż :) to były piękne czasy. Nie chciałabym wracać, ale wspaniale jest powspominać zwłaszcza w tak miłym towarzystwie.
Justyna zawsze błyszczała samodzielnie uszytym elementem ubioru, zachwycała nas tym i inspirowała. jak się okazało, nasze drogi znów zeszły się po kilku latach na evencie Nokia, gdzie ja występowałam z ramienia Agencji Reklamowej, która to organizowała, a Justyna była odpowiedzialna za kreacje na scenie. Pomyślałam wtedy, że to dziewczyna sukcesu :) Ale nasze drogi się rozeszły na kolejnych kilka lat. Znów połączył nas los i w środę spotkałyśmy się w Atelier projektantki modyJustyny Ołtarzewskiej
Spotkanie oczywiście nie tylko towarzyskie, ale przed wszystkim. W krótkim czasie opowiedziałyśmy sobie 8 lat życia, ale czuję niedosyt, to było spotkanie pełne wspomnień, ale i powiewu świeżości. Każda z nas to teraz już nie dziewczyna, ale kobieta, kobieta sukcesu. Szczęśliwa i spełniona, dążąca do kolejnych sukcesów, na polu zawodowym i rodzinnym.
korzystając z chwil kiedy Justyna robiła herbatę, albo wypuszczała Biszkopta (młodego labradora) na dwór i kiedy to nie gadałyśmy o wszystkim na raz, ja wpadałam między wieszaki. Oprócz stylowych, grzecznych i niegrzecznych kreacji bankietowo, imprezowo ślubnych, były tam też bardzo ciekawe propozycje ciążowe. Szkoda, że dwa lata temu nie wiedziałam ;)
ale i tak najbardziej spodobał mi się komplet MAMA I CÓRKA. Zestaw czarnych sukienek z folkowym haftem (prawdziwy haft, nie jakieś badziewie naprasowanka) idealnych na wyjście rodzinne, spacer wiosenny po Łazienkach, wypad do teatru, albo po prostu do kotleta przy niedzieli ;)
Siasia już swoją ma, ja wracam za miesiąc po swoją. Tak, to komplety nierozłączne i dzięki temu szalenie efektowne. Kto chce zobaczyć jak wygląda wersja damska niech kliknie TU
Już nie mogę się doczekać, aż razem podbijemy miasto! :) Moja już jest zarezerwowana, ale ostrzegam Justyna nie szyje masówek, więc lepiej się spieszyć i zaklepać albo zamówić bo nie będzie. Ja lubię modę wyjątkową, nie lubię spotykać takich samych ubrań na ulicy, masówki, nawet najpiękniejsze po prostu mnie nie kręcą. Nie jestem fanatykiem zakupów, a już sieciówki mnie skutecznie odpychają. Atelier Justyny Ołtarzewskiej stało się teraz dla mnie furtką do nieszablonowego wyglądu, wiem, że zrealizuje to o czym marzę i dokładnie dla mnie. Nikt nie jest idealny, a dobrze to wygląda wszystko tylko na wieszaku ;) żeby uzyskać idealny efekt potrzebne jest dopasowanie do figury i to jest mój sposób, masowo to mogę kupować t-shirty.
Pewnie sobie pomyślicie, że to koszt Bóg wie jaki, tu Was zaskoczę, bo nie. Może ceny szycia na miarę nie równają się wygrzebanej sukience “na ciuchach”, ale są podobne do cen masówek, gdzie płaci się myto za “markę”, a ja metki i tak wycinam ;) bo mnie drapią.
-
Nina P.
-
Danusia
-
http://zuziulek.blogspot.com/ Joanna
-
Magda
-
ania
-
Renia