Baśka…
Znacie Baśkę Murmańską?
Ja, przyznaję to ze wstydem, do 19 września 2013 nie znałam.
Baśka, była białą niedźwiedzicą, która w I połowie XXw. z mroźnych krańców
Rosji przybyła z polskimi żołnierzami do Twierdzy Modlin.
Ba, nawet salutowała samemu Piłsudskiemu! :)
Mąż zabrał mnie i Siaśkę na wycieczkę.
To była niespodzianka z okazji naszej 4tej rocznicy ślubu.
Dokąd zmierzaliśmy wiedział tylko on, a ja tylko się dziwiłam,
że nasz gps, wśród tych drzew, nadal wie gdzie nas prowadzi.
Zatrzymaliśmy się przy fragmencie starej budowli z czerwonej cegły.
Brama Ostrołęcka.
Pierwsze słyszę.
Miejsce zaciszne, usytuowane tuż nad brzegiem, przez niewielkie otwory okienne (strzelnicze?) widać było rzekę.
Za drzewami znajdowało się zejście, więc nie mogliśmy też darować sobie spaceru nad samą wodę.
Wokoło nas szerokimi ramionami rozciągała się Twierdza Modlin.
Dopiero na miejscu dowiedziałam się jak bardzo ta wielka fortyfikacja jest atrakcyjna dla dzieci.
Zawsze myślałam, że to kawał muru porośniętego trawą. Dlaczego nie jest o tym głośno?
Przecież nie tylko powinno się, ale po prostu WARTO tam być, zobaczyć,
poznać kawałek naszej historii, pokazać dzieciom.
To właśnie Baśka Murmańska sprawia, że obiekt jest niezwykle ciekawy dla młodego odbiorcy.
Wystarczy udać się do Centrum Informacji Turystycznej (CIT) i wziąć kartę
do gry i mapę Twierdzy (można też pobrać na stronie) .
Rymowane zagadki pomogą przebyć ciekawą trasę, na której ukryte są figurki Baśki.
Należy odszukać je wszystkie, po czym wrócić do CIT i odebrać nagrody :)
Prawda, że brzmi ciekawie?
Baśka ma także specjalne druki wydane przez Lokalną Organizację Turystyczną Trzech Rzek – 3 Rzeki,
z zabawami i kolorowankami dla dzieciaków, które w komiksowym stylu opisują przy okazji dzieje Baśki!
Jestem zauroczona.
Ale to był przede wszystkim nasz dzień.
Postanowiliśmy więc, nieco wygłodniali krótkim zwiedzaniem i zbieraniem kasztanów na worki,
wstąpić do Restauracji Brama Ostrołęcka, mieszczącej się w owej budowli, o której pisałam na początku.
Miejsce łączące klimaty polskie i rosyjskie, urządzone w wojskowym stylu, jak przystało na okolicę.
Zjeść można dobrze i niedrogo dania z obu krajów. My postawiliśmy na kuchnię polską
(no może poza Siasiowymi frytkami).
Jedynie herbatę zamówiliśmy rosyjską, ale to bardziej klimat jej podania niż smak, nadawał jej tę nazwę.
Zastawa jak w kantynie, karta dań niczym żołnierska teczka, wokoło czuć syberyjską nutę.
Grający na harmonii niedźwiedź polarny by tam wcale nie dziwił. Klimat cudo. Trafiony w dziesiątkę.
Łukowe sklepienia, ściany z cegieł, piecyk typu koza w kącie… wszystko niezwykle klimatyczne i romantyczne.
W kąciku, za mundurem na manekinie, mały stolik, a na nim nasza Baśka! :)
Kolorowanki, książeczki, foldery zachęcające do zwiedzania.
Widać, że okolica dba o to, żeby nawet przejezdny poznał historię.
Najedzeni i nacieszeni sobą, jeszcze pobrykaliśmy na małym placu zabaw przed restauracją.
Na pewno tam wrócimy, bo Baśka nie zdobyta, a Restauracja w Bramie Ostrołęckiej, kusi kolejnymi pozycjami z karty.
Dziękujemy przemiłemu właścicielowi Restauracji za miłą obsługę i za klimat. To było wspaniałe popołudnie.
-
http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com W podróży przez życie
-
Nina
-
Iwona
-
Polina
-
http://www.biesydwa.blogspot.com BIESY DWA