Irish English is not easy. Wrażenia z Wyspy.

Gdzie się podziało to dzieciństwo nasze utracone, ten spokój, zabawy boso na trawie,

beztroska i takie zwykłe dziecięce szaleństwo.

Szaleństwo pachnące zielenią, starą oponą na której bujają się w jednej gromadzie dzieci

od małego pyrtka po nastolatka…

Gdzie ten luz, brak wymuszonego lansu w strojach dzieci.

Tak za tym tęsknimy, tak tego chcemy dla naszych dzieci, tylko gdzie to jest?

Teraz widzę.

To nie czasy, to nie otoczenie, a my, rodzice gdzieś popełniamy straszny błąd.

Gdzieś mimo woli ścigamy się między sobą wciągając w to nasze dzieci.

Gdzie to dzieciństwo utracone, no gdzie?!

A tu, w Irlandii.

Dzieciaki beztrosko biegają boso (w skarpetkach lub bez) nawet w deszczu.

Wiatr, że łeb urywa, a one bez czapek.

Wszystkie.

Tylko my nie, bo nam jeszcze zimno.

Gromada dzieciaków od bąbla małego, znającego trzy wyrazy na krzyż,

po kilkunastoletnie podrostki różnej płci, czekają w kolejce pod kwitnącym drzewem,

na którym wisi stara, wielka, brudna opona.

Każde się kolejno buja, każde cieszy w głos.

Tuż za górką konkurencja.

Pozorna, bo każdy może się dołączyć.

Tu przez latarnię ktoś przerzucił linę i związał na dole mocując kawałek płaskiego plastiku,

który teraz jest huśtawką.

Jeszcze w szkolnych mundurkach, a już na tym zwisają.

Szczęśliwe, wesołe.

Wokoło pełno mew.

Ogromne, tłuste, upasione na tym co ukradną, albo znajdą między domami.

Daleko mamy do morza, ale mewy budzą mnie co rano.

 

Irlandzkiej pogody doświadczyłyśmy idąc 10 minut do sklepu.

Zdążyło nas zlać, wywiać, ogrzać pełnym słońcem i zasypać gradem.

W te dziesięć minut tylko.

Co mnie tu uderzyło od razu, to to, że mało kto zwraca uwagę na zewnętrze domu.

Połatane czasem płotki, murki pamiętające chyba jeszcze Królową Wiktorię… pełno takich widoków.

Śmieci.

Niestety to jest największa wada Dublińczyków.

Przywykli chyba, że ktoś to w końcu po nich zbierze i wszędzie walają się śmieci różnych gabarytów.

Ktoś wymieniał dywaniki w samochodzie, więc zostawił stare pod latarnią na chodniku.

Komuś się znudził koń na biegunach, więc wystawił go tuż przy dużej ulicy i tak ciągle coś.

Oczywiście wiatr robi swoje i śmieci, nawet te wielkie, zmieniają właścicieli kilka razy w ciągu dnia.

Irish English jest dla mnie zabójczy.

Moja znajomośc języka pozwala mi powiedzieć czego chcę lub co myślę, 

ale kompletnie nie rozumiem odpowiedzi.

Zasłyszana rozmowa w sklepie mnie ogłupiła.

Byli zbyt młodzi, żeby rozmawiać po irlandzku (młodzi raczej nie używają),

ale nie wyłapałam ani jednego słowa, żeby stwierdzić, że to był angielski.

Nie nie, to nie była inna nacja, po prostu ten angielski brzmi tak,

że nie wiem czy już przeszli na Irish czy jeszcze próbować coś rozumieć.

Katastrofa.

Nie wiem kiedy opanuję ten akcent. 

Mamy wspaniałych sąsiadów, ale też ich nie rozumiem.

Jak mówią – starają się – mówić normalnie, to rozumiem, ale jak już

popłyną z akcentem to tragedia.

Pozostaje się uśmiechać ;)

No dobra kolejny post już niebawem, bo pisać bym mogła bez końca,

a czas tu leci mi sto razy szybciej, a i grawitacja chyba większa,

bo jeszcze nigdy mnie tak mięśnie nie bolały po przejściu dwóch kilometrów.

 

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

 SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

  • http://tulakowo.blogspot.com/ Tulakowo

    Pochłonęłam :)
    Pisz Kochana, pisz więcej! Koniecznie! Trzymam kciuki za szybkie zrozumienie irish English :)
    Miśka cudowna <3

  • http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com/ W podróży przez życie

    Pięknie :)
    Powodzenia – i zazdroszczę trochę irlandzkich pejzaży :)

  • http://www.piccolino-sklep.pl/sweterki-dla-dzieci/1/25/ Anna Piccolino

    Dublin to bardzo przyjemne miasto. Miałam okazję być tam wiosną i pogoda była niezwykła podan 20 stopni i słońce cały czas.

  • Agata Filewicz

    Wróć do pisania …