Domowy body painting

Gdyby ktoś organizował konkurs na najszybciej brudzące się dziecko, Miśka pewnie zajęłabym pierwsze miejsce, albo przynajmniej była w ścisłej czołówce. Moja pralka nie ma dnia wolnego, a moja niechęć do prasowania wzrasta z każdym dniem ;)

Jak kiedyś już wspominałam, byłybyśmy pewnie średnio udanym duetem do stworzenia bloga modowego. Noo, chyba, że przeprowadzanie testów odzieży pod kątem odporności na wszelkiego typu plamy, to na pewno by nam wyszło świetnie! ;)

Stroić się niespecjalnie lubi, najchętniej lata w samych rajtkach, bo spódnica ją ogranicza podczas skoków, sukienek ma całą szafę bo lubi… mieć. No to ma, ogląda, przekłada i tyle. No może to jeszcze nie czas, ja nie nalegam bo i po co. Nie ma parcia na sukienki, ja nie lubię prasować, dobrałyśmy się idealnie ;) No ale nie o tym tu miałam pisać.

Brudzenie.
Brudzenie,  zaraz po skakaniu z najwyższych partii naszego umeblowania, to ulubione zajęcie mojej córki. Błoto, piach, mazaki, jedzenie, wszystko to codziennie i to kilkukrotnie usuwam z mojego dziecka. Nie narzekam, w końcu to kreatywne i twórcze, a kiedyś minie. Minie prawda? :)

Ale chciałabym ją jakoś ukierunkować i nadać temu brudzeniu sens i wartość. Zainwestowałam więc w kilka brudzących rzeczy, dzięki którym ona jest szczęśliwa, a ja mam mniej pracy i kontrolę.

Pierwsze to stempelki kupione w Biedronce, kilkanaście niewielkich drewnianych stempli z kwiatuszkami itp., ale to znaczenia nie ma, bo Michalina na takie niuanse nie zwraca uwagi. Brudzi? Brudzi. Więc jest ok.
Drugie to zmywalne, dwustronne mazaki Djeco. Spierają i zmywają się z każdej powierzchni, bo choć co prawda Miśka nie pisze po niczym poza swoim ciałem, to jednak się samo czasem maźnie niechcący ;) ale mokre ściereczki dają sobie z tym radę, a z ciała schodzi już pod wodą nawet bez mydła. Super odkrycie i nie muszę chować przed nią, tylko kiedy chce, to korzysta.
W zasadzie służą do kolorowania spieralnych, materiałowych kolorowanek, ale w euforii zawsze ją poniesie i kończy się ma pomalowanym brzuszku i nogach. Norma. Kiedyś się przejmowałam, a teraz tylko myję i wypuszczam z łazienki. Moje nauki nic nie dają więc po co mam się stresować, dzieciństwo mija bezpowrotnie i jeszcze przyjdzie czas na “tego nie wolno,a to nie wypada”.
Kolejne, trzecie odkrycie, zdecydowanie bijące na głowę pozostałe dwa, opiszę bardziej szczegółowo. Właśnie dlatego, że Miśka zdecydowanie upatrzyła sobie to rozwiązanie jako uszczęśliwiające jej artystyczne zapędy do body paintingu, a przy okazji ja mam pamiątki. Mycia dziecka tyle samo.
Malowanie palcami, a w przypadku Miśki to i całymi dłońmi, to coś co uszczęśliwia nas obie. Oczywiście nie uszczęśliwia mnie sam proces sprzątania po zabawie, aż tak mi endorfiny nie podskoczyły po porodzie, ale jak to dobrze rozplanuję to sprzątania mam niewiele, a radość jest obustronna. Miśka ubrudzona “po kokardkę”, a ja sobie prace oprawiam w gotowe ramki znajdujące się w zestawie. Pod stołem rozkładam matę BabyOno, którą mam od kiedy Miśka zaczęła przygodę z samodzielnym jedzeniem i którą to matę rozkładałam pod krzesełkiem do karmienia. Teraz służy nam do zabaw i spełnia się w tej roli równie świetnie. Z krzeseł zdejmuję ozdobne poduszki, a z drewna farba dobrze się zmywa. Ubranie zawsze potem jest do prania, bo choć zazwyczaj Misia wkłada gumowy fartuszek, to jednak rękawy są bez ochrony i zawsze są upaćkane. Ale to nic, wpisane w koszty zabawy ;)

Zestaw nr 3 to Finger Painting ORB FACTORY, które można kupić, np. TU a poniżej kilka zdjęć z zabawy.

Tego typu zabawę można zorganizować sobie samodzielnie, trzeba przygotować papier A4 najlepiej kredowy, czyli taki błyszczący, żeby nie namiękał od farb, tekturki A4 z których wytniemy szablony na ramki naszych prac, ale koszty gotowca straszne nie są i na dodatek świetnie nadaje się na prezent :)

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

  SONY DSC

SONY DSC

logo

  • Ewelina

    mój Kuba mógłby z nią konkurować o to pierwsze miejsce :D

    • http://rekamimamy.pl Rękami Mamy

      w takim razie polecam malowanie palcami ;) Miśka wykończyła już swój zestaw i czas na kolejny. Jednak te farby mają inną gęstość i fajnie się w nich moczy paluszki bo nie spływa :)

  • http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com W podróży przez życie

    pod tym względem M. jest antytezą Misi… ;)

    • http://rekamimamy.pl Rękami Mamy

      ech :( wiem. cóż mi pozostaje, tylko wspierać bo nie wygram. Pewnie samo przejdzie :) albo będzie szaloną artystką wiecznie w farbie :p

      • http://wpodrozyprzezzycie.wordpress.com W podróży przez życie

        zaręczam Ci, że nie ma czego zazdrościć, dziecko które przylatuje z wrzaskiem, bo mu kilka mm3 serka spadło na łapkę to ostre przegięcie, ale też nie jestem w stanie walczyć…