Tak łatwo Cię kochać…

Tak łatwo Cię kochać Maleńka.
Nosiłam Cię w sobie 39 tygodni. Rosłaś, wierciłaś się, kopałaś nieznośnie. Najmocniej jak jadłam czarny pieprz, oj jak Ty nie lubiłaś czarnego pieprzu.

Ból nie do zniesienia.
Kazali leżeć, więc leżałam. Znałam już wszystkie kropki i plamki na suficie, a kiedy zamykałam oczy, wciąż, mimowolnie widziałam ten nasz sufit.

Ściana obok łóżka wydrapana moimi paznokciami w głębokie i długie rowki. Palce mi czerniały, a ból brzucha odbierał rozum.
Drapałam i wyłam.
Taki ból.

Leżałyśmy tak we dwie, bo Twój tata był więcej w pracy niż w domu. Ty spałaś, ja nie. Nawet w nocy nie mogłam zmrużyć oka. Sen był luksusem, który dosięgał mnie rzadko. Raz na kilka dni.

Do łazienki szłam “po ścianach”, zagryzając wargi ze złości i bezsilności.
Taki ból.

Ostatnie dni naszej jedności były łaskawsze. Mogłam częściej spać, sama wstać i nawet usiąść na chwilę. Ból zmniejszył się, a może do niego przywykłam?

Godzina 2.30 w nocy. Obudziłam Twojego tatę i powiedziałam, że się zaczęło, ale żeby jeszcze spał, ja się wykąpię i obudzę go na czas.
Do szpitala zajechaliśmy około 6-tej. Nie było pośpiechu, byłaś mała, dobrze ułożona.
Pójdzie szybko, myślałam.
Na Izbie zrobili mi wywiad jak na emigracji. Siedziałam tam prawie godzinę, wypełniając stosy kartek z danymi, które dawno już znali. Biurokracja, ale tak trzeba.
Siedziałam tam i zaciskałam zęby od znanego już mi bólu i całkiem nowego doznania, skurczowego, które porównać mogłabym z waleniem mnie saperką w krzyż.

Ostatnie już ktg i badanie.
Jezuu!
Ja już rodzę!
Na Izbie Przyjęć!

Zabrali mnie na górę, a już wtedy wiem, że dałaś radę się odwrócić i odmawiam prób przekręcania Cię, więc czeka mnie cesarka, inaczej najpewniej połamię Ci nogi.
Zaczynam panikować, zostawili mnie samą, a Ty pchasz się z całych sił. Natura jest silniejsza i nie mogę tego zatrzymać. Zaczynam wrzeszczeć, że rodzę, a nie powinnam.

Pojawia się zimna położna i pyta czy pierwsze dziecko.
Przytakuję i w zamian otrzymuję ironiczny uśmiech i komentarz, że my, pierworódki, to zawsze tyle krzyku o nic robimy.
Bada mnie, bo ja nie odpuszczam, nagle zrywa się i wybiega z krzykiem. Natychmiast zabierają mnie na operacyjną.

Jesteś już w połowie drogi, zaraz Twoja pięta ujrzy świat i wtedy już nikt tego nie powstrzyma. Nerwowo łapię wdechy, za nic nie chcę połamać Ci nóg.
Sadzają mnie na stole i dostaję nieudolny zastrzyk w kręgosłup, od razu kładą i tną mi brzuch.

Zagryzam wargi z całych sił, żeby nie wrzasnąć i jakoś to przetrwać, ale czuję, że zaraz rozerwę je na strzępy i wyrywa się ze mnie najdzikszy wrzask jaki mogłam wydać.

Nie słyszę Twojego pięknego głosu, nie kładą Cię mi na piersi, nie cieszę się Twoim pięknym widokiem.
Cięcie było szerokie, bo byłaś już bardzo nisko i ciężko było Cię wyciągnąć.
Nie wiem nawet jak wyglądasz, ani czy jesteś cała, czy żyjesz i jak się mają Twoje nogi.
Nie wiem nic.
Ból ze mną wygrał. Straciłam przytomność pewnie jeszcze w chwili kiedy wydzierał się ze mnie krzyk. Odlatuję i budzę się dużo później.
Chcę Cię zobaczyć, przytulić, ale właśnie zaczyna działać znieczulenie i paraliżuje mnie w łóżku.
Twój tata wysyła mi mmsa. Więc to tak wyglądasz.
Szloch szarpie moim ciałem.

Miało być tak pięknie.

Nareszcie w domu
Tulę Cię mocno i płaczę. Nie mogę uwierzyć, że jesteś już ze mną.
Tata stoi nad nami cały czas, wziął wolne i cały się trzęsie.
Boi się, ale o dziwo nie nowej sytuacji w jakiej jesteśmy.
Boi się że Cię po tym wszystkim nie pokocham.

Przecięta w pół jak mięso w rzeźni, z bólem, którego nawet w ciąży nie doświadczyłam, zmęczona i poniżona, brałam Cię w swoje ramiona i zastygał świat.

Pokochałam Cię już dużo wcześniej, ale to co czuję, kiedy tulę Cię tak blisko, a Ty pachniesz tak niebiańsko, jest nieopisanie silniejsze.
Mam wrażenie, że całe szczęście świata spływa teraz na mnie.
Zwariowałam na Twoim punkcie. Tamto nie ma znaczenia.
Jesteś cała, zdrowa i masz najpiękniejsze nóżki.
Masz gęste, czarne jak smoła włosy. Jesteś piękna.

Mogłabym dać się pokroić ponownie, byle Ciebie uchronić przed złym.

Tak łatwo jest Cię kochać.
Jesteś ucieleśnieniem piękna, mądrości i szczęścia.

Nie płakałaś zbyt dużo, nocami dałaś mi odespać najgorsze, a ząbkowanie…
co to takiego?

Nie wiem czy to jakaś forma nagrody za tamte dni, ale wiem, że lepszej Ciebie nie mogłam sobie wymarzyć.

Jesteś idealna.

 

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

To co Miśka robi na zdjęciach to łapacz słońca.
Na efekty musimy poczekać kilka dni, ale jak tylko będzie gotów pochwalimy się efektem :)

  • Anna Latoś

    Aż się wzruszyłam. Kochana, śliczna Misia ♥

  • W podróży przez życie

    dla dzieci warto znieść każdy ból…

  • Renata Wielgat

    Piękne słowa… .<3

  • Natalia Robaczewska

    Piękne i wzruszające, Pamietam i współczuję … Ale warto było cierpieć dla takiego efektu :-D

  • Marta

    i co narobiłaś? siedzę wyję do monitora….jak to dobrze znam, ten ból, ten strach….na szczęście u nas też piękne zakończenie, pomimo całej masy pomyłek.

    Masz rację. Twoja Córeczka jest idealna. W każdym calu. Widziałam, podziwiałam. Warta największych poświęceń :*